czwartek, 15 maja 2014

Złota maska Ajurwedyjska - nie dla porowatych włosów

Jeśli chodzi o maski to są to produkty, którym najłatwiej jest się kupić w moje łaski - do tej pory znalazłam już trzy kosmetyki tego typu, bez których żyć nie mogę i zawsze są w mojej łazience - waniliowa maska Chantal, o której pisałam Wam ostatnio została Maską Miesiąca Kwietnia; wcześniej w udało się to jeszcze Stapiz Sleek Line i Czarnej Masce Marokańskiej. Pozytywne komentarze moich czytelniczek i zadowolenie z czarne maski siostrzanej zachęciły mnie do wypróbowania także innych masek Planeta Organica. To wypróbowanie trwało od grudnia do kwietnia, aż w końcu maskę oddałam w ręce mamy ;). Dlaczego? Dowiecie się czytając dalej. 


Po pierwsze
    Tworząc tą maskę producent nie określił do jakich włosów będzie najlepsza i odznaczył ją jako do wszystkich rodzajów włosów. Jej kolor idealnie odzwierciedla nazwa, bo faktycznie jest złota - robią to przede wszystkim złote, mikro drobinki, które sprawiają, że produkt prezentuje się naprawdę ładnie :). Podobnie jak pozostałe maski z serii możemy ją kupić za ok 27zł/300ml. [produkt w sklepie]

    Po drugie - skład
      Aqua with infusions of Organic Melia Azadirachta Seed Oil, Hydrocotyle Asiatica Extract, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Organic Santalum Album Oil , Cedrus Atlantica Bark Oil, Juniperus Communis Fruit Extract, Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract; Cetearyl Alcohol, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Cetyl Ether, Mica, Titanium Dioxide, Silica, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid

      Tak jak większość starszych produktów Planeta Organica tak i maska złota została stworzona na bazie wody z ekstraktami, co jak pewnie wiecie znacznie zaburza odczytywanie zwartości każdego z ekstraktów w składzie. Tak czy siak jest to maska o dość przyjaznej, jednosilikonowej zawatości (Amodimethicone zmywalne jest łagodnym szamponem). Dość zadziwiające jest dla mnie pojawienie się w składzie (jakiejkolwiek) maski miki i krzemionki (Mica i Silica), które zazwyczaj stosowane są suchych szamponach (absorbcja), i kosmetykach mineralnych, ale już przynajmniej wiemy skąd te złote drobinki ;)


      Po trzecie - działanie
        Maska ma przyjemną, lekko zbitą konsystencję, a jej zapach przypomina mi moją babcię (naprawdę!). Jest to zapach cięższy, lekko kadzidlany, niestety długo pozostający na włosach i gryzący się z innymi zapachami na moim ciele przez co dość irytujący. 
        Po raz kolejny przekonuję się, że nasycone kwasy w olejach nie są dla mnie, a takie właśnie zawiera w olej z drzewa Neem (nasycone: kwas palmitynowy i stearynowy - łącznie ok 30% oleju) oraz olej z drzewa Sandałowego (nasycone: kwas palmitynowy). W efekcie maska powoduje puszenie się włosów i niewyobrażalną (choć negatywną) objętość - znacie uczucie odstawania małych włosków w każdą możliwą stronę i efekt lwa z babyhair?
        Złota maska nabłyszcza co prawda włosy, ale efekt, o którym pisałam Wam wcześniej całkowicie ją dyskwalifikuje. Poza tym pomimo wstępnego braku okiełznania oblepia pojedynczy włos - całość tworzy typowy efekt stosowania olei nasyconych na włosach porowatych. 

        Z maski powinny być zadowolone przede wszystkim posiadaczki włosów o niskiej porowatości, prawdopodobnie także średniej w stronę niskiej. Zbyt duża ilość kwasów nasyconych powoduje, że włosy o wysokiej porowatości reagują na nią podobnie jak na olej kokosowy :). 

        Linki:
        Bonus - Odpowiedzi do krzyżówki: przeproteinowanie, silikony, babyhair, skalp, SLES, porowatość, hydrolizowane, lawsonia, proteiny, OMO, jajko, jonizacja, invisibobble, olej, Shaun, Anwen, humektanty, dieta, kubeczkowa :)

        29 komentarzy:

        1. Zastanawiam się nad tą maską... U mnie marokańska się totalnie nie sprawdziła, toskańską bardzo lubię, a w złotej najbardziej kusi mnie efekt błyszczących włosów. Mam średnioporowate włosy w kierunku porowatości wysokiej, ale przez dobrą pielęgnację skutecznie ją obniżam.

          OdpowiedzUsuń
        2. O zgrozo ;) To chyba najgorsza maska jaką przyszło mi używać. Jedyną jej zaletą jest wygląd, ale niestety nie wszystko złoto co się świeci ;) Działanie i zapach - tragedia!

          Zachęciłaś mnie mocno do maski Chantal, obawiam się tylko, że będzie zbyt lekka - wiele dziewczyn porównywało jej działanie do odżywki.

          OdpowiedzUsuń
        3. Moje włosy sie po niej nie puszą, bardzo ją lubię.

          OdpowiedzUsuń
        4. Koleżanka ma niskoporowate włosy i była nią zachwycona, ja przy swoich wysokoporowatych przeżyłam z nią niemiłe chwile jeszcze większego wysuszenia włosów.

          OdpowiedzUsuń
        5. Oooo szkoda, że nie wiedziałam o tym miesiąc temu jak zamawiałam rosyjskie kosmetyki :) Ajurwedyjska czeka u mnie na swoją kolej, a włosy mam wysokoporowate niestety...

          OdpowiedzUsuń
        6. U mnie dokładnie ten sam efekt - puch, ale blask ładny :) Również nie lubię się z olejami i masłami nasyconymi, a szkoda, bo sporo ciekawych kosmetyków je niestety ma.
          Czarną marokańską również wielbię, toskańska niestety nie spisała się - włosy matowe, bez blasku, lekko spuszone.
          Ciekawi mnie tajska, ale w sumie sama nie wiem ;)

          OdpowiedzUsuń
        7. To mówisz, że zrobiły mi się nisko? Bo ja ją uwielbiam! Zawsze i na każdy dzień. Natomiast drożdżowa Babuszki zaczęła mi się wgryzać we włosy, pachną mi nią jeszcze przez tydzień po użyciu, rozmiękają, robią się gumowate, paskudne i zniszczone!

          OdpowiedzUsuń
        8. mam ją, mam, czeka na otwarcie ;p

          OdpowiedzUsuń
        9. o kurcze, nigdy jej nie kupie :)

          OdpowiedzUsuń
        10. Oj to niestety nie dla mnie olej kokosowy na włosach też mi się nie sprawdza .

          OdpowiedzUsuń
        11. Dobrze wiedzieć bo miałam na nią ochotę ale widzę że moje włosy by się z nią nie polubiły :)

          OdpowiedzUsuń
        12. czuję że tę maseczkę pokochałyby moje włosy... :)

          OdpowiedzUsuń
        13. Niekoniecznie bo ja także nie byłam z niej zadowolona :)

          OdpowiedzUsuń
        14. U mnie ona działa na zasadzie całkowitego przeciwieństwa :) Moje włosy bardzo ją lubią, zapach mi się podoba, ale niestety po wyschnięciu włosów nie utrzymuje się u mnie praktycznie wcale ;)

          OdpowiedzUsuń
        15. Chyba moje włosy są poza wszelkimi regułami, są wysokoporowate, a z tą maską się polubiły ;-)
          Anomalia

          OdpowiedzUsuń
        16. Muszę jeszcze dokładnie wybadać jak nasycone wpływają na moje włosy.
          Mimo wszystko obawiam się, że u mnie też wywoływałaby puch...

          OdpowiedzUsuń
        17. U mnie porowatosc nieco spadla, wiec chyba jednak przyczaje sie na ta maske, kusi mnie od dawna ;)

          OdpowiedzUsuń
        18. Świetny post, bo będę widziała , żeby jej nie kupić. Niestety zastanawiałam się nad nią, taka chwalona była.

          OdpowiedzUsuń
        19. Nie próbowałam żadnej oprócz toskańskiej z tej serii - ta w 100% mnie urzekła:) Jak zwykle bezkrytycznie przyjmuję analizę (jeszcze mi to nigdy na złe nie wyszło^^) i jeśli jeszcze wrócę do PO to wybiorę marokańską.

          OdpowiedzUsuń
        20. Maska zdecydowanie nie dla mnie. Strasznie mnie wkurza jak wszystkie włosy mi odstają w różne strony i puszą się :(

          OdpowiedzUsuń
        21. miałam odlewkę czarnej maski, po pierwszym użyciu był efekt wow, a po następnych coraz gorzej (chociaż nie stosowałam jej pod rząd). Na pełnowymiarowe opakowanie na pewno się nie skuszę, co do złotej to teraz też mam wątpliwości.. ;)

          OdpowiedzUsuń
        22. jestem zdziwiona. Mam porowate włosy, dużo baby hair i ta maska to po prostu cudo dla nich! Drobinki nie zostają, zapach faktycznie zostaje, ale bardzo delikatny. Włosy są miłe w dotyku, z objętością i lekkim blaskiem. Olej kokosowy robi przesusz, a ta maska działa cuda :)

          OdpowiedzUsuń
          Odpowiedzi
          1. "przede wszystkim posiadaczki włosów wysokoporowatych" - jak zawsze zadowolenie z różnych produktów zależy od wielu innych czynników, także naszych oczekiwań ;)

            Usuń
        23. szkoda, bo bardzo chciałam ją kupić.

          OdpowiedzUsuń
        24. A ja miałam na nią taką ochotę :( Mam włosy wysokoporowate, więc mogłaby się u mnie totalnie nie sprawdzić.

          OdpowiedzUsuń
        25. No to mnie utwierdziłaś w przekonaniu, że ta maska jest właśnie dla mnie (bo mam włosy średnioporowate w stronę niskoporowatych) :))

          OdpowiedzUsuń
        26. A ja mam włosy wysokoporowate (farbowane na blond) i u mnie ta maska jest absolutnym hitem, mam już drugie opakowanie ;) Kiedy mają gorszy czas, to nic ich tak nie odżywia i nie dyscyplinuje, a zapach nawet polubiłam. U mnie najlepiej się sprawdza po olejowaniu pod czepek na godzinę (przed myciem, bo niestety po myciu trochę obciąża) - wtedy jest prawdziwy efekt wow. Jednak nie stosuję jej bardzo często, tyle wtedy, kiedy widzę, że włosy zaczynają "grymasić" (średnio raz na tydzień, dwa), być może stosowana częściej nie dawałaby takich rezultatów. Z kolei czarna maska marokańska się u mnie zupełnie nie sprawdziła, powodowała puch i mimo, że pokochałam ją za zapach, to więcej nie kupię. A maska tajska zadziałała na moje włosy jeszcze gorzej, zrobiły mi się takie piórka i zastanawiam się jak ją teraz zużyć do końca, bo bardzo dużo mi jej jeszcze zostało, ech ;)

          OdpowiedzUsuń
        27. słyszałam o niej wiele dobrego :))

          OdpowiedzUsuń




        Nie zgadzam się na kopiowanie tekstów i zdjęć mojego autorstwa bez mojej zgody lub podania źródła.
        Treści publikowane na moim blogu podlegają ochronie przez prawo autorskie. Przeglądając tą stronę akceptujesz korzystanie z plików cookie.